Archiwa tagu: spis powszechny

Za kłamstewkami Semki i chichotem Ziemkiewicza, Warzechy, Janeckiego kryje się strach


Reakcja prawicowych publicystów na ogłoszone rezultaty spisu powszechnego jest żałośnie przewidywalna: trzeba kpić, szydzić i ironizować.

Pierwszym, który odniósł się do liczebnego wzrostu przedstawicieli narodowości śląskiej, był redaktor Piotr Semka w tekście „Ślązacy zademonstrowali swoją śląskość”. Odtrąbił on klęskę ślązakowców (czyt. RAŚ), bowiem Ślązacy zadeklarowali, że są również Polakami. Redaktor twierdzi, że śląscy regionaliści od lat prowadzą kampanię ośmieszania śląskości jako polskości. Ta śmiała swoją kłamliwością teza ośmiesza raczej jej autora niż ma pokrycie w rzeczywistości. Czy ślepy nacjonalizm ogranicza redaktorowi Semce zdolności intelektualne? Tak sądzę. Bo już średniej klasy publicysta wie, że stawianie w tekście wątpliwych twierdzeń naraża go na kompromitację.

Semka, po pierwsze uważa, że liczba 415 tyś. Polaków i Ślązaków jest większa od 418 tyś. osób, które zadeklarowały, że są tylko Ślązakami lub Ślązakami z dodatkowa tożsamością narodowo-etniczną. Redaktora kompromituje nie błąd w rachunkach, ale podchodzenie do spraw narodowościowych w kategoriach liczebnych. Jego zachowanie można porównać do ścigania się na zdobycie większej liczby znajomych na Facebooku. Mam ich więcej, jestem lepszy. Ślązaków jest tylko 400 tyś., więc są gorsi.

Po drugie, zarzuca Ruchowi Autonomii Śląska, że prowadzona przez niego kampania informacyjna o prawie do deklarowania narodowości śląskiej była wymierzona w Polaków. Śpieszę poinformować, że za Ustawą o spisie powszechnym, która umożliwiła deklarowanie narodowości śląskiej, głosowali jak jeden mąż „prawdziwi Polacy” z Prawa i Sprawiedliwości! Mimo to redaktor Rzeczpospolitej gorliwie przekonuje swoich wyznawców, że narodowość śląska jest rezultatem polakożerczej polityki RAŚ. No cóż, lepiej zaklinać rzeczywistość, niż obiektywnie się do niej odnosić. W każdym razie polecam panu Semce literaturę przedmiotu, w której znaleźć można dowody na to, że tożsamość śląska nieosadzona bezpośrenio w niemieckości czy polskość zawsze na Śląsku istniała.

Do tekstu Semki odniósł się również bloger Tuudi we wpisie „Klęska Ślązaków według prawicowych mediów”. Warto przeczytać.

W sukurs redaktorowi Semce idą koledzy z prawicowej ferajny: Rafał Ziemkiewicz, Stanisław Janecki i Łukasz Warzecha. Również oni, odporni na wszelkie publikacje z dziedziny socjologii, w Antysaloniku Ziemkiewicza próbują kpić ze Ślązaków jako mniejszości etnicznej. Oględnie mówiąc wychodzi im to nieporadnie. Wg nich śląscy regionaliści to promotorzy czegoś na kształt Goralenvolku, tj. narodu góralskiego. Sami Ślązacy są ich zdaniem wytworem nazistów. Co więcej, finansuje ich rząd RFN, a wspierają niemieccy prawnicy (sic!). Stan ogólnej radości podsumował redaktor Warzecha, zrównując Ślązaków z rycerzami Jedi.

U Ziemkiewicza prawicowi publicyści urządzają sobie terapię grupową po szoku związanym ze wzrostem liczby osób narodowości śląskiej. Czy zamiast białych foteli nie powinny stać czarne kozetki? (źródło: Antysalonik Ziemkiewicza)

Skoro kwestia śląską wywołuje u tych publicystów taką wesołość, warto napomnieć czym w istocie rzeczy jest humor. Jego definicji jest wiele. Część z nich osadzonych jest w teoriach, które traktują go jako fenomen wynikający z poczucia wyższości, wrogości, agresji i kompleksów. Za żartami stoi więc drwina, próba dyskredytacji i zła wola (Victor Raskin, Semantic mechanisms of humor, Dordrecht, Reidel, 1985, s.36). Nie od dziś też wiadomo, że jedna ze skutecznych metod radzenia sobie ze stresem polega na leczeniu śmiechem. Ziemkiewicz, Janecki i Warzecha przeprowadzają na oczach widzów Antysaloniku swoistą terapię grupową. W istocie rzeczy za ich „ślōskiymi wicami” kryje się strach przed mniejszością śląską. Liczę, że dzięki kuracji poradzą sobie z tym problemem.